poniedziałek, 11 września 2017

Nie pieniądze, a człowiek.

Wyobraźcie sobie, że siedzicie w pracy gdzie dostajecie najniższą krajową, po czym życie podsuwa Wam niesamowitą ofertę pracy, z konkretnym wynagrodzeniem, a Wy mimo wszystko zostajecie w miejscu gdzie dostajecie dużo mniej pieniędzy. Myślicie sobie: WTF?! O co tutaj chodzi?! A no właśnie...

Ostatnio na rozmowie z dyrektor miejsca w którym pracuję dowiedziałam się, że zostaję przeniesiona na stanowisko, z którego nie jestem do końca zadowolona. W momencie kiedy doszedł do mnie komunikat postanowiłam, że zmieniam pracę. Odpaliłam internet i zaczęłam szukać czegoś nowego. Wysyłałam CV do miejsc, które mnie zainteresowały i postanowiłam poczekać na rozwój sytuacji. Dwa dni później dostałam telefon z zaproszeniem na rozmowę kwalifikacyjną. Zakomunikowałam swojemu pracodawcy, że prawdopodobnie zmieniam pracę, ze względu na korzystniejsze warunki.

Kiedy dotarłam na rozmowę wszystko zapowiadało się na to, że znalazłam nowe miejsce pracy. Nowoczesne kolorowe pomieszczenia, przesympatyczna Pani Dyrektor, warunki pracy jak z bajki! Kiedy oprowadzano mnie po lokalu i pokazywano pomieszczenia, w których się pracuje kultura nakazywała powiedzieć każdej napotkanej osobie DZIEŃ DOBRY. Niestety żadna z osób mi nie odpowiedziała... Co więcej - kilka jednostek nawet się do mnie nie odwróciło. Brrr, powiało chłodem. Kiedy wróciłam do gabinetu Pani Dyrektor by dokończyć rozmowę, a właściwie dopiero ją zacząć nie dowiedziałabym się nic gdybym nie zaczęła pytać. Generalnie czułam się tak jakbym to ja zatrudniała osobę siedzącą na przeciw mnie, a nie ona mnie. Na sam koniec "rozmowy" podziękowałam za poświęcony mi czas i zakomunikowałam, że odezwę się na następny dzień.

Po wyjściu z placówki rozmawiałam z mamą i kilkorgiem znajomych przez telefon. Wiele osób doradzało mi bym wzięła tę pracę, bo druga taka okazja może się nie trafić, a przecież z każdym da się dogadać. Przez 2h chodziłam po mieście i zastanawiałam się nad tym co zrobić. Niesamowite wynagrodzenie, świetne warunki do pracy, tylko to towarzystwo jakieś takie nijakie...

Postanowiłam ruszyć myślami wstecz. Przypomniałam sobie swój staż, na którym nie zarabiałam nawet najniższej krajowej, ale miałam rewelacyjną ekipę. Później zaczęłam myśleć o pracy, z której chcę zrezygnować i prawie się popłakałam. Niesamowita Pani Dyrektor i kadra, która codziennie wita mnie uśmiechem. Kadra, z którą mogę porozmawiać o wszystkim i niczym. Osoby które mimo tego, że chciałam zmienić pracę życzyły mi powodzenia i trzymały za mnie kciuki.

Help!!! Co ja mam zrobić?! W którą stronę mam iść?! Niesamowita pensja czy może przesympatyczna kadra?! Mamooo, czy mogę wrócić do czasów kiedy największym zmartwieniem było to, że musiałam wrócić z podwórka na obiad?

Dotarłam do domu, wykonałam ostatni telefon do przyjaciółki i zdecydowałam... Zdecydowałam, że wolę być biedniejsza ale szczęśliwsza. Może i będę zarabiać o połowę mniej niż proponowano mi w nowej pracy, ale drugiej takiej ekipy nie znajdę nigdzie (a już na pewno nie w miejscu, w którym byłam na rozmowie, bo oprócz Pani Dyrektor nie widziałam tam nikogo kogo mogłabym obdarzyć jakimkolwiek zaufaniem). Może i jestem głupia, no bo kto przy zdrowych zmysłach odrzuciłby taką ofertę?! No może właśnie ja - bo dla mnie liczą się ludzie, a nie pieniądze...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz